Rzeka Avon wystąpiła z brzegów (koryto rzeki od strony mariny kończy się przy pomoście widocznym po prawej stronie zdjęcia) |
Prędzej zgromadziliśmy wszystko co będzie potrzebne, żeby ustrzec się straty czasu na dokupowanie tzw. "głupiego pędzla" zwłaszcza, że z mariny jest naprawdę daleko do najbliższego sklepu zawierającego asortyment dla łódko-malarza (za to nasza sypialnia przypomina sklep z farbami )
Długo obgadywanym tematem w zimowe wieczory był wybór farb, podkładów, papierów ściernych, rozpuszczalników a nawet i wałków malarskich. Cała łódka z zewnątrz wymaga odnowienia, poprzedni właściciel...prawdopodobnie niewłaściwie dobrał farby bądź też pozbawił owej całkowicie, próbując polerować żelkot na kadłubie albo np. malować żelkotem po farbie chlorokauczukowej. Zapewne teraz wiem więcej o rodzajach farb żeglarskich niż o wyszywaniu ;) co nie zmienia faktu ,że mając ograniczony czas na wymalowanie kadłuba trzeba było się uzbroić nie tylko w wiedzę i materiały ale i w cierpliwość , bo przewidzieliśmy wszystko...tylko nie atak zimy.
Pogoda spłatała nam figla...i kiedy prognozy pogody mówiły o śniegu i mrozach my mieliśmy coraz to większe przerażone oczy.
Dzisiaj pogoda się poprawiła i chłop pojechał na marinę by nadgonić robotę. Do wodowania ma zaledwie 3 wolne dni i o ile nie będzie padać to zdążymy wymalować kadłub choć w planach było również malowanie pokładu. Kiedy już chłop dojechał do Freli....od razu do mnie zadzwonił z wieścią ,że cala marina jest zalana, że nie widać w ogóle pomostów. Roztop śniegów i deszcze spiętrzyły wodę na tyle ,że łódzie stojące w następnym rzędzie są o tzw. krok od niej.
Mając za plecami obraz żywiołu chłop zeszlifował warstwy farby z kadłuba....udało mu się wyszpachlować dziury i pomalować farbą podkładową jedna z burt...
Love your blog...hope all goes well in future.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam😉
Usuń